Strony

niedziela, 15 maja 2016

Rozdział 53

.
Harry's POV:
.
W pewnym sensie czułem się dobrze i źle jednocześnie. Czy to było możliwe?
-Pa.- Westchnąłem, a ona się uśmiechnęła.
-Nie na zawsze. Pamiętaj to.- Powiedziała chichocząc, na co jej zawtórowałem.
Blue zostawiła delikatny pocałunek na moim policzku, zanim się wycofała i na jej twarz pojawił się głupkowaty uśmieszek.
-Pa.- Wyszeptała.- Ja.. Zachowam swoją obietnicę. Nie mam zamiaru tego odpuścić.
-Ja też, okej? Obiecuję, zobaczymy się ponownie.
Delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy kiedy przyciągnąłem ją do jeszcze jednego uścisku. Pocałowałem ją w czubek głowy, w tym samym czasie przymykając oczy i rozkoszując się ostatnim razem kiedy trzymam ją w swoich ramionach i czuję truskawki.
Wiedziałem, że nigdy tego nie chciałem, ale też nie chciałem niczego dla niej ryzykować..
To było jedyne co hamowało mnie do bycia szczęśliwym z nią.
I też publika oraz reputacja do zatrzymania.
-Blue poczekaj!- Westchnąłem jeszcze raz kiedy dosłownie miała odejść od tego wszystkiego.
Odwróciła się z nadzieją, z tą ulgą na jej twarzy.
-Czy to.. Dla ciebie nie w porządku?
Przygryzła wargę, ale wtedy kiwnęła raz głową.
-To wszystko nie w porządku, Harry.. Ale robię to wszystko dla ciebie, okej? Pamiętaj to.
-Wi-więc jak długo huh?
Blue wzruszyła ramionami, patrząc w dół.
-Poczekamy, obiecuję. Ale muszę iść. My musimy iść.- Wskazała na Tylera w moich ramionach i Emmę nosidełku.
-Pa kochani. Tatuś będzie z wami niedługo, obiecuję.- Wyszeptałem, całując ich oboje w czubki głowy.
.
Blue's POV:
.
-Wa!- Emma wydała głos inny niż płacz, na co otworzyłam szerzej oczy.
Sapnęłam, uśmiechając się szeroko.
-O mój boże, czy to było jej pierwsze słowo?
-Brzmi jak jedno. Jej pierwsze słowo do mnie.- Harry wzruszył ramionami, uśmiechając się z wyższością.
Zaśmiałam się, potrząsając głową.
-Nie. Oczywiście ja będę tym lepszym rodzicem. Mamy wiedzą najlepiej, jasne?
-Malutka dziewczynka tatusia, tak?- Zachichotał, zwracając się do Emmy.
-Nigdy nie wiadomo, może on będzie synkiem mamusi.- Zmarszczyłam brwi, spoglądając w dół na Tylera.
-Nie, jestem pewien, że będzie jak jego stary.
Zaśmiałam się, co rozniosło się echem przez co przyłożyłam dłoń do ust.
Naprawdę sprzeczaliśmy się o to na środku lotniska..
-Cóż, wygląda na to, że muszę iść.- Wymamrotałam, patrząc na linię do mojego lotu, która z każdą chwilą się skracała, co oznaczało, coraz mniej czasu z Harry'm.
-Chciałbym żebyś nie musiała..
-Ja też. Właściwie to nie mamy tutaj żadnego wyboru.- Westchnęłam, patrząc na wysokiego chłopaka.
-Do zobaczenia wkrótce, Feyoncé.
-Co? Czy ty właśnie nazwałeś mnie Beyoncé?- Byłam bliska umarcia ze śmiechu.
-Feyoncé. Tak nazywają Beyoncé, Beyoncé zanim Jay Z zrobił ją Feyoncé.
Zaśmiałam się na głos, jeszcze raz przykładając dłoń to ust powstrzymując wydostanie się kolejnego mało atrakcyjnego śmiechu.
-Ten jeden jest dobry.- Zmarszczyłam brwi, uśmiechając się lekko.
Westchnęłam, kiedy pocałował mnie w policzek zanim kiwnęłam raz.
-Pa.- Powiedziałam cicho.
.
.
.
****
.
Rozejrzałam się dookoła tętniąc życiem, w końcu pozbyłam się nadmiaru bagażu, który dźwigałam, ponieważ w końcu mogłam położyć dzieciaki z powrotem do wózka i następnie łatwo wsadzić do samochodu.
Bezpiecznie wylądowaliśmy jakieś dwadzieścia minut temu i teraz w końcu pokonywałam swoją drogę do domu..
Do domu, w którym żyłam całe swoje życie.
Oczywiście również planowałam odwiedzić Anne i Gemmę, ponieważ mój dom znajdował się jakieś cztery od rezydencji Styles'ów.
-Cześć! Um dziękuję.- Kiwnęłam, zbliżając się do taksówkarza. Pomógł mi bezpiecznie wsadzić dzieci do samochodu podczas gdy ja wkładałam resztę rzeczy do bagażnika.
Jęcząc, z ledwością go zamknęłam po czym wypuściłam powoli powietrze z ust, wchodząc następnie do samochodu.
Emma i Tyler nadal spali na co się uśmiechnęłam.
Powiedziałam miłemu mężczyźnie adres, do którego zmierzałam, na co on kiwnął poprawiając swoją czapkę.
Moje serce dosłownie opadło.
To było kolejne wspomnienie kiedy po raz pierwszy spotkałam Tyler'a w taksówce.
Zamknęłam oczy, pozwalając sobie na westchnięcie, dokładnie przypominając sobie ten moment.
.
*WSPOMNIENIE*
.
Machałam do taxi, aż w końcu jedna z nich się zatrzymała.
-Erm, 23 ulica poproszę.- Kiwnęłam raz głową, smutno patrząc za okno.
To było jakieś dwadzieścia minut stąd, więc wyobraziłam sobie cokolwiek by oczyścić swoje myśli przed spotkaniem.
-W porządku, proszę pani.- Zabrzmiał wesoło.
Spojrzałam na jego twarz, na co zamarzłam.
Wyglądał tak dobrze.
-Wszystko dobrze?- Zapytał, patrząc we wsteczne lusterko.- Tak śliczna dziewczyna jak ty, nie powinna płakać. Co się stało?
-Nie wiesz kim jestem?- Dzięki bogu, ktoś ze skromnością.
-A powinienem? Jesteś córką królowej czy coś takiego..
Zachichotałam cicho na jego słowa, uśmiechając się do siebie.
-Nie, jestem Blue. Blue Anderson.
-Jestem Tyler. I jeszcze taksówką, przez większość swojego życia.
.
*KONIEC WSPOMNIENIA*
.
Zostałam wyrwana ze swoich myśli przez płacz, na co lekko podskoczyłam.
To była Emma.
-Shhh.- Powiedziałam uspokajająco, podnosząc ją delikatnie. Kiedy kontynuowałam ten proces, dziewczynka uspokoiła się, wracając do snu.
Uśmiechnęłam się, przeczesując swoje myśli.
-Gdzie jest tatuś?- Kierowca się uśmiechnął, jego wykwintny brytyjski akcent był nieco ciężki.
Zapomniałam, że byłam w Londynie, będąc szczerą, mimo że mieszkałam tutaj przez większość swojego życia.
-Oh, jest w Ameryce.- Powiedziałam szczerze.
-Oh.- Spojrzał na mnie sympatycznie.- Przepraszam. Ale widzę, że jesteś żonata, więc to dobrze.
Cóż cholera, wścibski kierowca.
Kiwnęłam, jedynie się uśmiechając.
-Zaręczona.- Poprawiłam.
.
.
-Jestem!- Powiedziałam od razu, kiedy tylko weszłam do środka i postawiłam wszystkie rzeczy na podłodze w salonie.
Cisza.
To było wtedy kiedy, zorientowałam się, że nie było tu nikogo innego.. Zawsze wymieniałam kilka słów z rodzicami za każdym razem kiedy wracałam do domu, ale teraz oni.. Odeszli.
Westchnęłam, nie czując się na siłach by teraz się rozpakowywać, więc tylko usiadłam na kanapie razem z dzieciakami.
-Wy dwoje nie robicie zbyt wiele w tym wieku, prawda.- Wymamrotałam, uśmiechając się do nich łagodnie.
Delikatnie potrząsnęłam Tyler'em by go obudzić, po czym wzięłam go w swoje dłonie i uniosłam w powietrze, śpiewając tą piosenkę z Króla Lwa.
Spojrzał na mnie w dół machając rękami dookoła, na co zachichotałam.
-Oooh, kocham cię! Kocham cię!- Zagruchałam następnie do Emmy, delikatnie ją gilgocząc przez co na jej twarzy pojawił się uśmiech i zachichotała.
-Kocham was maluchy.- Wypuściłam powoli powietrze z ust, uśmiechając się po czym położyłam się z nimi na kanapie.
.
.
Trzymając oboje z małych bliźniaków w swoich ramionach, stałam pod domem Styles'ów, zmagając się z wciśnięciem dzwonka.
W końcu, użyłam łokcia do dwukrotnego zrobienia tego, przeczesując swoje myśli.
Gemma otworzyła drzwi, po czym westchnęła otwierając szerzej oczy.
-BLUE! I DZIECI O MÓJ BOŻE! BLIŹNIAKI!- Za wiwatowała, klaszcząc w swoje dłonie.- Blue! Wejdź, wejdź.- Natychmiast wskazała.- Tęskniliśmy za tobą. Jak się masz?
-Cóż.- Uśmiechnęłam się, kiwając.
Gemma uśmiechnęła się szeroko, spoglądając w dół na dzieci.- Wow, to jest rzadkie prawda. Czytałam o tym, że to prawie niespotykane żeby mieć chłopczyka i dziewczynkę na bliźniaków. Jak te słodziaki się nazywają?
Zrozumiałam, że Harry już im powiedział o tym, dlatego nie było aż tyle zaskoczenia kiedy zobaczyli dzieci.
 -O mój boże dzieci!- Anne rozpromieniała.- Nie widziałam tego tak długo! Jestem babcią wow nie mogę w to uwierzyć.- Westchnęła otwierając szerzej oczy.- O mój.- Uśmiechnęła się dumnie, a łzy zaczęły napływać do jej oczu.
Zachichotałam.
-Cóż, ja-
-I jesteś moją nową siostrą według prawa! Witaj w rodzinie!- Gemma zachichotała przyciągając mnie do uścisku.
Uśmiechnęłam się, odwzajemniając go.
-Mów do mnie Anne, w porządku?- Przypomniała mi.- Doprowadza mnie do szaleństwa kiedy dziewczyny nazywają mnie Panią Styles. To sprawia że czuję się staro.
Ona również mnie przytuliła, po czym obydwie pomogły mi usadzić dzieci.
-Więc! Jak zakończenie i życie..- Gemma zaczęła.
-Zakończenie było niesamowite i smutne.- Odpowiedziałam szczerze z delikatnym uśmiechem.- Harry tam był i byłam zbyt emocjonalna. Oh i Harry oświadczył mi się na lotnisku zanim wyjechałam!
Gemma zaczęła piszczeć, a Anne uśmiechnęła się szeroko.
-To niesamowite, w końcu mnie posłuchał, po tylu godzinach gadania przez telefon. W końcu to zaplanował i powiedział że oświadczy ci się w dniu w którym wyjedziesz.
-Co go przekonało do tego aby się oświadczył?- Zapytałam, bawiąc się pierścionkiem na palcu powoli go przekręcając.
-Cóż, po pierwsze, byłaś jedyną dziewczyną, którą postanowił przyprowadzić do domu, pomimo że nigdy wcześniej nam o tobie nie mówił. I to wszystko, jeżeli ją kochasz, nie pozwól żeby odeszła. Więc myślę że to dało mu do myślenia.- Anne uśmiechnęła się.
-Podsłuchałam ich rozmowę z innej linii, będąc wścibską.- Gemma machnęła ręką, przyznając się co spowodowało chichot u Anne, która pokręciła głową.
-Ostatnią rzeczą jaką powiedział było, że coś z tym zrobi, ale do końca nie wiedziałam co to znaczy.- Gemma uśmiechnęła się, wzruszając ramionami.- Ale wtedy ta, oświadczył się. Jeżeli potrzebujesz kogoś do zaplanowania ślubu kochanie, to jest taka dziewczyna, która nazywa się Gemma Styles, ona ci pomoże.
-To by było niesamowite.- Zachichotałam, kiwając głową.
Ale wtedy przypomniałam sobie o dniu, w którym razem z Hanną, rozmawiałyśmy o wzajemnym planowaniu sobie ślubów.
Może będzie mogła zaprojektować moją suknię ślubną.
Dokładnie! Będę musiała o tym do niej zadzwonić. Ale wtedy co.. Czy ona prześle sukienkę?
Nie, oczywiście że nie, mam na myśli, nie będę miała ślubu bez niej jako druhnej.
Z tych wszystkich myśli krążących po mojej głowie, wyrwała mnie Anne.
-Chcesz herbatę, kochanie?- Uśmiechnęła się.
-Jasne.- Wymamrotałam, kiwając głową.


_____________________________________
.
Jestem emocjonalnie rozdarta jeżeli chodzi o ten rozdział.
A jak z wami? Żyjecie jeszcze?
Swoje odczucia piszcie w komentarzach!
Nie zapominajcie o tym, że nadal możecie pisać jeżeli chodzi o drugą część!
.
JESZCZE RAZ NAPISZĘ:
ROZDZIAŁY DO KOŃCA PIERWSZEJ CZĘŚCI BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ 
CO TYDZIEŃ W SOBOTY I NIEDZIELĘ!
.
Lots of love,
Lola xx
.
P.S Przepraszam, że tak późno, ale rozdział był już wcześniej przetłumaczony ale zapomniałam opublikować:(

7 komentarzy:

  1. Super , że staracie sie regularnie stwiać rozdziały . Ja jestem jeszcze emocjonalnie rozdarta , nie spodziewałam sie , że pójdzie do mamy Harrego a już tego że będzie chciała planować ślub . Ciekawe kiedy znowu sie spotkają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do dalszego tłumaczenia to niech jest tutaj , wow zaręczyli sie ale sie cieszę super , szkoda tylko , że nie mogą być razem .

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział przyniusł tyle emocji zaręczyny rozstania , Hanna z Nailem biedak przeżył tobardzo , Harry z Blue i dziecimi . Jeju jak bym chciała , żeby w końcu byli razem . Najlepszy rozdział do następnego jesteście super zawsze o tym pamiętajcie

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uważam ,że to niesamowite i miłe ,że tak reguralnie dodajcie rozdziały ,bo coraz rzadziej to się zdarza. Kolejny świetny rozdział ,w którym z nowu nie są razem ! Nie mogę się doczekać ich spotkania ,w ogóle dalszych losów ,tej drugiej części...cudowne !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Miejmy nadzieje że dalej będzie jeszcze ciekawiej :) to jest takie super uwielbiam to czytać

    OdpowiedzUsuń
  6. Ktoś tu napisał , że planują ślub jak mogą planować ślub skoro nie mogą być razem , zaręczyli sie , ale to nie znaczy , że zarząd pozwoli im na ślub

    OdpowiedzUsuń
  7. Co na to wszystko Kendall ? Co sie stanie jestem tak ciekawa

    OdpowiedzUsuń