Strony

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 34

Blue’s POV:
Skończyliśmy przytulając się mocno przed tym jak miałam wychodzić, zostałam u niego prawie przez cały dzień rozmawiając o nas.
Myślę że nauczyłam się więcej niż tego naprawdę potrzebowałam.
-Tyler?- wyszeptałam smutno w jego klatkę piersiową i oparłam na niej swoje dłonie.
-Będzie dobrze-
Skinęłam głową powstrzymując łzy kiedy spojrzałam na jego dłonie, chwyciłam je w swoje i ścisnęłam je uspokajająco – Jestem pewna że będzie okej-
Przytaknął uśmiechając się troskliwie –Dzięki Blue… Cieszę się że cię poznałem-
Objął mnie jeszcze raz nieznacznie mnie podnosząc, uśmiechnęłam się słabo owijając ramię wokół jego szyi – Ja również się cieszę-

***
Kiedy szłam w dół ulicy, nie mogłam przestać płakać myśląc o jego krótkim życiu.
Wkrótce przemieniło się to w głośny szloch, przyciągnęłam ręce do mojej klatki piersiowej i patrzyłam w dół.
Pociągnęłam nosem i wyjęłam swój telefon żeby zadzwonić do Liama. Był kolejną osobą do której mogłam zadzwonić jeśli Niall albo Hannah nie odbierali.
I nadal nie miałam zamiaru rozmawiać z Harry’m więc po prostu go ignorowałam.
Przeczytałam także wiadomość od niego i zmarszczyłam brwi. Mieliśmy wyjechać na dwa dni?
Plus lecieliśmy do Nowego Yorku na nowy rok… Jak długo to zajmie?
Chwile zajęło mi przeliczenie dni w mojej głowie.
Około czterech do pięciu dni.
Ale… Nie chce zostawiać Tylera.
Zostało mu tak mało czasu, boję się że jeśli wyjadę może stać się coś złego.
-Liam- Płakałam niekontrolowanie dostając czkawki i pociągając nosem.
-Blue? Wszystko w porządku? – zapytał z troską.
-Nie uh. – zagryzłam wargę, pokręciłam głową przymykając oczy –Mógłbyś po mnie przyjechać? Jestem… na 23 ulicy-
-W porządku zaraz będę. Daj mi 5 minut.
Chwiejnie usiadłam na chodniku, westchnęłam patrząc w dół na moje dłonie. Chciałabym żeby było jakieś wyjście… Coś co sprawiłoby że życie Tylera by się nie skończyło. Dopiero… dopiero go poznałam.
.
.
.
Kiedy samochód się zatrzymał koło mnie, nie dbałam o nic. Po prostu wsiadłam na siedzenie pasażera wciąż płacząc.
-Liam, ja…-
-Blue- To był Harry, jego oczy były przekrwione. Wyglądał tak mizernie jak nigdy.
Uciszyłam się, napinając mięśnie –Gdzie do cholery jest Liam? Myślałam że…-
-Nie, powiedziałem mu że po ciebie przyjadę zamiast niego.-
-Nie chce mieć z tobą nic do czynienia – powiedziałam od razu potrząsając głową –Jeśli masz coś idiotycznego do powiedzenia to najlepiej się zamknij.
-Blue, chciałem powiedzieć że przepraszam za bycie kretynem… jestem teraz w rozsypce.  Wiem, że jedynym co robie jest ranienie ludzi wkoło mnie. Jesteś jedną z tych ludzi… Chcę żebyś wiedziała, że nie chce cię krzywdzić tym wszystkim. I nawet jeśli ty… Nie będziesz chciała nigdy więcej uprawiać ze mną seksu, to będzie w porządku. Chce żebyś wiedziała że jest mi przykro-
-Więc… Teraz czas Kendall- dodałam patrząc na niego.
-Taa… Chce z nią być kiedy zakończymy nasz kontrakt. Chce być z nią szczęśliwy- kiwnął głową delikatnie się uśmiechając.
Taa, jasna sprawa.. Będzie odwrotnie niż szczęśliwy gdy odkryje że Kendall wcale go nie lubi. To wszystko to tylko gra.
Tak czy inaczej nic nie powiedziałam.
-Płakałaś przeze mnie?- zapytał kiedy byłam zamyślona. Patrzyłam w okno kiedy jechał tą samą drogą którą szłam.
Delikatnie pokręciłam głową – Ja.. Poznałam kogoś-
-Oh- zabrzmiał dziwnie spoglądając na mnie – To dobrze… tak sądzę-
Przytaknęłam –Harry, on jest… on jest inny. Jest bardzo miły i wiesz jest najbardziej pozytywną osobą jaką kiedykolwiek spotkałam, w jego stanie –
Kiedy zatrzymaliśmy się na światłach, spojrzał na mnie –W porządku, powiedz mi więcej na temat tego chłopaka. Lepiej żeby nie był kolejnym Dylanem albo będę musiał się z nim rozprawić.
Zacisnęłam usta – Wciąż jestem na ciebie zła, jeśli myślisz że miedzy nami jest w porządku to jesteś w błędzie-
-Wiem. To znaczy że nie mogę z tobą porozmawiać?
Wzruszyłam ramionami
-Tak więc, kontynuuj.
.
.
.
.
-On jest chory- spojrzenie Harry’ego zmiękło kiedy patrzył a mnie skoncentrowany.
-Tak – szepnęłam –Ale..Wiem że dopiero go poznałam, ale czuję się tak… jakbym znała go od zawsze. Nie mogę wyjechać, nie sądzę że… nie mogę go zostawić- potrząsnęłam głową.
-Wiem że nie chcesz wyjeżdżać… Ale- przerwał, wzdychając- Nie mamy żadnego wyboru-
Kiwnęłam głową, doskonale o tym wiedząc – Wiem.. Ale jemu zostało 28 dni- wyszeptałam.
Harry kiwnął głową ze zrozumieniem –Musi być jakiś sposób. Żeby mu pomóc-
-Mówisz to tylko dlatego że chcesz abym ci wybaczyła?-
-Nie, nie tym razem… Przysięgam Blue. Zobaczysz go ponownie-
-Okej- mruknęłam
.
.
.
Harry’s POV:
Naprawdę zrobiła to wszystko kiedy mnie z nią nie było? Poznała chłopaka i tym samym wpadła w pułapkę. On był chory, naprawdę chory. Miał depresję żeby być dokładnym.
Wiedziałem że to poważne dlatego zmusiłem się do bycia poważnym w tej sytuacji.
W momencie kiedy zaparkowałem pod akademikiem, ona wciąż cicho płakała, westchnąłem.
Ścisnąłem jej ramie dodając otuchy, spojrzała na mnie smutnymi oczami –Nie przejmujesz się tym, prawda? No właśnie – powiedziała gorzko.
Nie powiedziałem nic. Wiedziałem doskonale o czym mówi… I dlatego miała racje z tym że była na mnie zła.
-Chce tylko żebyś na siebie uważała, dobrze?
Mruknęła coś kiwając głową.
Bez już żadnego słowa wysiadła z auta. Poczekałem aż weszła do akademika a po tym odjechałem.
.
.
.

Blue’s POV:
Przestałam płakać ale to wcale nie znaczyło że czułam się lepiej w środku..
Byłam odrętwiała, mój mózg po prostu.. Czułam się tak jakbym straciła energię.
Namierzyłam w kieszeni klucze, wyjęłam je z niej i wsunęłam w dziurkę od klucza.
Popchnęłam drzwi i zauważyłam Niall’a i Hannah siedzących na jej łóżku i całujących się.
Moje oczy lekko się rozszerzyły odwróciłam się w stronę drzwi i je zamknęłam.
Kiedy usłyszeli jak drzwi skrzypią odskoczyli od siebie patrząc na mnie oniemieli.
-Blue?- Hannah od razu wiedziała że coś jest nie tak, wystarczył jej wygląd mojej twarzy.
-Nie jestem w humorze- mruknęłam kładąc klucze na stolik i idąc od razu do swojego łóżka.
Nie byłam w ogóle głodna, wszystko czego potrzebowałam to sen.
-Blue, co się dzieje? – Niall zapytał patrząc na mnie skoncentrowany.
-Nic. Dobranoc – powiedziałam dosadnie, wczołgałam się pod kołdrę tak że całe moje ciało było zasłonięte.

****

*DWA DNI PÓŹNIEJ*

Ja i Harry siedzieliśmy na lotnisku, czekając na nasz samolot do Londynu. Kiedy dotrzemy  do Londynu, mieliśmy jechać pociągiem do Holmes Chapel. Zbyt dużo podróżny jednego dnia.
A do tego, nie chciałam w ogóle jechać.
Napisałam do Tylera że naprawdę musiałam jechać nawet jeśli tak naprawdę tego nie chciałam. Westchnęłam.
-Nie ma Kendall, co? – wzruszyłam ramionami, świadomie. Ostatnią rzeczą o którą martwiła by się Kendall to pożegnanie z Harry’m. Robi to dla pieniędzy, nawet jeśli jest kurewsko bogata.
Miałam jej dość.
Pożegnałam się z Hannah i resztą chłopców przed tym jak tutaj przyjechałam, Hannah  życzyła mi szczęścia.
Ona wiedziała że nie chce dłużej tego robić…
-Nie, powiedziała że jest zajęta więc nie może przyjechać. Ale pożegnałem się z nią przez telefon.- Harry westchnął.
Chciałam mu powiedzieć, że ona się w ogóle tym nie przejmuje.
Ale to mogłoby złamać „zasady”. Jeśli w ogóle istniały by zasady pomiędzy zarządem a paparazzi.
Bawiłam się swoimi palcami. Miałam nadzieję że Tyler będzie się trzymał kiedy wrócę.. chce się pożegnać.
.
.
.
Zaczynałam być naprawdę śpiąca, moja głowa spoczywała na ramieniu Harry’ego a on obejmował mnie ramieniem dookoła moich ramion.
-Kiedy samolot przyleci?- mruknęłam
-Za około 10 lub więcej minut-
-Taaa-
-Sądzę że masz gościa- powiedział przekornie, podniosłam głowę i rozejrzałam się.
Tyler wchodził przez drzwi, spojrzałam na około kiedy zaczął do nas podchodzić, nie było tu żadnych paparazzi.
Ostatni raz sprawdziłam czy jest okej i mocno go przytuliłam.
Owinął swoje ręce wokół mojej talii i chciałam żeby został tak na zawsze.
Ale wróciliśmy do rzeczywistości, to było tylko 5 minut.
Musieliśmy szybko się uwinąć bo w każdej chwili mogli zaskoczyć nas papsi.
-Tyler- uśmiechnęłam się patrząc w jego oczy.
-Hej- odwzajemnił uśmiech, szukając moich dłoni i splatając je ze swoimi.
Jego ręce były zimne… Mimo że słońce świeciło na zewnątrz.
Wiedziałam że to jeden z symptomów.
Złapałam jego twarz w swoje dłonie obserwując go, poczułam łzy w moich oczach.
-Hej, hej – potrzasnął głową- Jestem w porządku, okej? Obiecuje-
Potrząsnęłam głową – To na mnie nie działa… Wiem że nie jesteś- wyszeptałam.-Widzę to po twojej twarzy-
Był blady, i nie miał już tego błysku w oku jak wtedy kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy.
-Martwię się. Czuję się tak źle z tym że wyjeżdżam- szepnęłam, czując  jak moje łzy płyną po policzkach.
-Spójrz na mnie Blue- powiedział do mnie, gładząc mnie lekko po policzku – Nie chce żebyś płakała, Nie chce żebyś kiedykolwiek płakała. A najważniejsze jest to że nie chce widzieć cię płaczącej kiedy umrę-
Zagryzłam wargę –To się nie wydarzy. Ty nie umrzesz – moje łzy wypłynęły całkowicie mimo że starałam się je powstrzymać – Proszę zostań- szepnęłam obejmując go mocniej, mogłam poczuć jak oddycha.
-Nie jestem jedynym dla ciebie, Blue-
-Nie mów tak. Jesteś – pisnęłam, łzy płynęły po mojej twarzy, odszukałam jego dłoń i splotłam jego palce z moimi.
Delikatnie potrząsnął głową –Tam gdzieś jest ten jedyny dla ciebie… wiem o tym. Nie ważne jak długo, ja zawszę będę cię lubił…. Czas żebym sobie poszedł-
Słysząc jego słowa zamknęłam oczy a twarz przycisnęłam do jego torsu. Moczyłam jego koszulkę kiedy zaczęłam znowu płakać.
-Ja wrócę, wrócę-szepnęłam pewna siebie, oglądając się jeszcze raz dookoła.
-Co cię martwi?- wiedział że byłam trochę szalona jeśli chodziło o niektóre rzeczy.
-Mogę wyjaśniać ci przez telefon. Ale teraz to nie jest istotne. Ponieważ jedynym czego chce jesteś ty, teraz. Chcę cię żywego i szczęśliwego i …-
Przerwał mi w połowie przysuwając się do mnie i oparł czoło o moje, nasze wargi były naszym jedynym celem.
Jego oczy  prosiły o pozwolenia a ja nie mogłam dłużej się powstrzymać.
Przemierzyłam dystans między nami i delikatnie go pocałowałam.
Ten pocałunek był cudowny… Ale wtedy znowu ten moment był jak gorzki cukierek który dostałam.
Płakałam, patrząc na niego jeszcze raz –Nie zostawiaj mnie, Tyler – szepnęłam kiedy on kiwnął głową.
-Będę na ciebie czekał- uśmiechnął się słabo – A teraz proszę przestań płakać.-
-Staram się- powiedziałam po prostu ocierając swoje łzy –Do zobaczenia wkrótce, obiecuje- westchnęłam a on się uśmiechnął całując mnie w policzek.
-Więc będę gotowy w swojej taksówce-
Zaśmiałam się cicho ściskając jego dłoń przed tym jak pozwoliłam mu iść.
-Pa- szepnęłam, machając i wróciłam na moje siedzenie obok Harry’ego.
Uśmiechnęłam się delikatnie patrząc jak kieruje się w stronę drzwi a następnie znika.
-Jak było?- pyta Harry
Wzruszyłam ramionami - W porządku-
-Twoje oczy są podpuchnięte... Płakałaś. A nie powinnaś-
-Płakałam przez te rzeczy, jestem człowiekiem. A ty, Panie Nie Wzruszony?-
-Płaczę kiedy czuje że jest to konieczne-
-Czyli nigdy- zaśmiałam się cicho
Przewrócił oczami co jakiś czas sprawdzając swój telefon.
-Myślę że nadszedł czas żebyśmy podeszli do bramek-
Przytaknęłam, zaczęliśmy iść a przed nami widać było grupkę paparazzi, trzymaliśmy się za dłonie idąc w stronę wejścia do samolotu a oni ciągle robili nam zdjęcia.
.
.
.
Kiedy przekroczyliśmy drzwi samolotu, Harry zajął swoje miejsce, a ja przeszłam przez niego żeby zając miejsce przy oknie.
Kiedy przechodziłam mogłam wyczuć jego spojrzenie na mnie, westchnęłam - Czy możesz nie gapić się na mój tyłek, proszę?
Zaśmiał się - Wybacz -
-Jesteś piździelcem wiesz o tym?-
-Taa -
Zaśmiałam się, to była własnie odpowiedź której oczekiwałam.
-Witam, czy chciałby pan coś do picia? - Stewardessa z mocnym makijażem podeszła do nas z chytrym uśmieszkiem.
Cóż cholera, mam być kurwa czujna..
-Umm tak czy mógłbym....-
-Aktualnie miałam nadzieję na coś innego - mruknęła do niego, poczułam odruch wymiotny,
-Myślę że on ma się dobrze- przeszkodziłam, przyklejając na twarz fałszywy uśmiech.
-Nie tak naprawdę to chciałbym piwo- zaśmiał się
-Oh tak, nie ma problemu- spojrzała na mnie, otworzyła piwo i przysunęła je bardziej w stronę Harry'ego.
W końcu celowo odwróciła całe piwo i wylała całość na moje uda.
Sapnęłam otwierając szerzej oczy - Oh do cholery nie - warknęłam zaciskając szczękę.
-Upss- sapnęła ponownie uśmiechając się do Harry'ego
Kołysała biodrami idąc w stronę tylnej części samoloty, przeklęłam pod nosem.
Zobacz, to jest ten rodzaj rzeczy który mnie wkurza.
Oczy Harry'ego się rozszerzyły. -Cholera, to było moje piwo.-
Prychnęłam i jęknęłam. Dupek.
-Tylko żartowałem- zaśmiał się -Teraz chodź za mną-
Obserwowałam jak wstał i wskazał ręką żebym za nim poszła,
Spojrzałam na niego ze zmrużonymi oczami a on się uśmiechnął.
-Co,  nie mam zamiaru cię zgwałcić-


-----------------------------------------------------------------

Yeey kolejny rozdział za nami.
Jak wam się podoba?
Myślę że akcja zaczyna się naprawdę rozwijać.
Szkoda Tylera...
Co sądzicie?

Prosimy o komentarze bo jest ich bardzo mało
 a one są naprawdę dużą mobilizacją do tłumaczenia.

Więc do następnegoo

Berry xx.

5 komentarzy:

  1. super rozdział i jaki ciekawy teraz to zaczyna się dziać , a jak przeczytałam , że Harry chce być z Kendall nie mogłam uwierzyć no i Tyler szkoda go , już myślałam że Tyler i Blue się pocałują .

    OdpowiedzUsuń
  2. ale fanie jest tłumaczenie dopiero dziś przeczytałam i nie mogę w to uwierzyć Harry chce być z Kendall ona mu zniszczy życie . Bardzo dobrze tłumaczysz , ciesze się , że kumpela mi poleciła tego bloga . Odkąd go czytam nie mogę przestać xdd

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś taka kochana <3 , że znajdujesz czas żeby to tłumaczyć , szkoda tylko , że rozdziały są tak rzadko . tłumaczysz to sama ? matko tam mi szkoda Blue i Harre'go kibicowałam im a czytając to są małe szanse , że będą razem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak już wspominałam tłumaczymy we dwie ;) są rzadko ponieważ inaczej bysmy się nie wyrobiły ze szkołą :/

      Usuń
  4. hehe nie marudzicie że rozdziały są rzadko , cieszcie się że w ogóle tłumaczy , bo ja bym nie przeżyła bez czytania tego . Dzięki że tłumaczysz

    OdpowiedzUsuń