środa, 26 lutego 2014

Rozdział 3

*Miesiąc później*

{Blue}

-Tak więc, jeśli pomnożysz ukośnie, dostaniesz wartość  X- Zaznaczyłam, kiwając głową
Podpatrzył w dół, uśmiechając się do mnie.
Cud, że rzeczywiście interesował się wykonywaniem pracy domowej.
-Dobrze?- Wskazał na zeszyt, po zanotowaniu paru rzeczy.
-Mhm. Dobrze. A jeśli uprościć ...- zrobiłam przerwę
-err .. to jest cztery?
-Nie, pół- Pokręciłam głową
-Nie…. jeśli podzielisz to, wyraźnie dostaniesz cztery.
Podniosłam brew
-Ty kurwa się ze mną kłócisz?
-Ugh, kurwa Blue. Zróbmy to na kalkulatorze.
-Dobra- prychnęłam, niechętnie otwierając  kalkulator w telefonie i wpisałam działanie.
Pewnie 0,25 wymyślił, ale w zasadzie to było cztery.
Zmarszczyłam brwi. Mogłabym przysiąc, że choć w połowie miałam rację.
-Ha! Przyznaj się, że jestem mądrzejszy od ciebie.- Uśmiechnął się bezczelnie na co przewróciłam oczami.
-Muszę ci powiedzieć, że biorę zaawansowane lekcje rachunków różniczkowych , gdy ty nadal tkwisz w Algebrze 1- prychnęłam, krzyżując ramiona.- Masz szczęście Styles
Obecnie byliśmy w jego domu ucząc się, i to był już miesiąc odkąd zacząłem przyjeżdżasz do jego domu, aby przeprowadzić mu korepetycje co najmniej trzy razy w tygodniu.
Myślę, że można powiedzieć, że był bardziej skupiony. Polepszył swoje wyniki z D do C + w ostatnim miesiącu, co było genialne jak dla aroganckiego palanta.
-Okej, powiedzmy ... zróbmy sobie małą przerwę?
-Niezła próba, ale muszę być w domu za godzinę- Westchnęłam
-Dlaczego? Twoi rodzice myślą, że się uczysz.
-Nie, w rzeczywistości  powiedziałam  im prawdę. Powiedziałam, że udzielam przyjacielowi korepetycji.
-Przyjacielowi? Więc, teraz jestem przyjacielem?
-Skłamałam- zaśmiałam się, przewracając oczami.
-Skłamałaś o mnie?- Uśmiechnął się, wciąż rozkopując fakt, że faktycznie mu pomagam.
-Nie przeginaj Styles, albo wpakuje ten ołówek w twoją dupę- zachichotał na to- Chyba że chcesz go na odwrót.
Stanął za mną, czułam jego krocze w dolnej części moich pleców, prawie przy mojej pupie.
Dyszałam, zastanawiając się o czym on myśli.
-Jesteś obrzydliwy.
-Ale ty to kochasz- Harry mrugnął obracając mnie w swoją stronę i całując zachłannie.
Mój żołądek wariował,  potrząsnęłam głową.
To wszystko było takie złe .....
-Myślę, że muszę już iść.- Pokręciłam głową, zbierając moje rzeczy i udając się do drzwi.
-Co?- Nawet nie skończył, a jego usta zbliżyły się do mojej szyi , celowo sapiąc i ogrzewając mnie.
-Nie, nie, nie.  Znaczy skończmy z nami na dobre.- odepchnęłam go  i zmarszczyłam brwi, a on zmarszczył swoje.
-Co masz na myśli?
-Harry nie masz pojęcia, co zrobiliby moi rodzice, jeśli okazałoby się, że uprawiałam seks niemal każdej nocy ze szkolnym buntownikiem? Zabiliby mnie. Zostałam przyjęta do Uniwersytetu Stanford i ... Po prostu nie mogę tego zniszczyć.
-Stanford? Przecież to nie jest w Kalifornii?
-Tak ... Wiem, wiem. Mogłam powiedzieć ci szybciej. Ale są inne dziewczyny które mogą pieprzyć się z tobą wiesz?
Nic nie powiedział.
-Więc to jest fajne, że już nigdy się nie zobaczymy?
-Przepraszam- pokręciłam głową
-Wiesz co? Nienawidzę cię. Po prostu kurwa nienawidzę. Dzięki za wszystkie zabawy i gry.
To były jego ostatnie słowa, po tym gniewnie mnie popchnął. Myślę, że mogę wyjść na zewnątrz.
Nigdy więcej nie rozmawiałem z nim po tym zdarzeniu.
Myślę, że zabawa naprawdę się skończyła ...
Poważnie, miałam przed sobą taką przyszłość... Musiałam skupić się na nauce.


... DZIEŃ ZAKOŃCZENIA NAUKI– 2011…

-Chciałbym zaprosić do nas  jednego z naszych uczniów honorowych, rzeczywiście najlepszą z nich, Pannę Blue Anderson.
Uśmiechnęłam się, na okrzyki dookoła i formalne klaskanie.  Wstałam i szybko podeszłam do podium.
Odebrałam dyplom i cztery medale za cholerę wie co, ale to zdecydowanie ułatwiało mi to dostanie się na Harvard.
uśmiechnęłam się do kamery podczas robienia zdjęć przed ponownym wejściem na podium.
-Jesteśmy klasą 2011. Niektórych z was znam elementarne a niektóre twarze są dla mnie całkiem nowe. Ale co to jest ... Wszystkie nasze różnice są tym , co nas łączy. W liceum jest  zwykle ogrom  rodzaju rzeczy do zrobienia, i na końcu  jest to zwycięstwo lub przegrana.
 Moje oczy uciekły z tłumu, przypadkowo spotykając spojrzenie Harry'ego. Słowa wraz ze wspomnieniami opuściły moje usta.
-Zdarza się, że ludzie, którzy nie odpowiadają, tak czy inaczej cię uszczęśliwiają. Nie ma ludzi którzy gardzą ... Ale różnice są w tym, co łączy ludzi.- mówiłam powoli, patrząc w bok.
Zanim mogłem nawet kontynuować mówienie, zwykli rebelianci szkoły zaczęli wygwizdywać mnie.
-Pieprzona osoba ubiegająca się o uwagę!
-Jesteś takim pieprzonym plastikiem.
-Dziwka!
Wstrzymałam oddech cisza wypełniała powietrze, mikrofon wydał głośny i niewygodne dźwięk.
Wzdrygnęłam się, patrząc w dół ze wstydu.
Harry natychmiast wstał wraz z jego "przyjaciółmi", siedzącymi z nim.
Moje serce upadło, łzy groziły wydostaniem się w tak żenującym momencie.
I pomyśleć, że dałam mu wszystko.
Łza spłynęła po moim policzku, a ja ugryzłam moją dolną wargę.
Nienawidziłam go ... Ja go kurwa nienawidziłam.
Uciekłam. Tak daleko, jak mogłam z sali i na zewnątrz, zsuwając się w dół po ścianie.
Krzyczałam, chowając głowę w dłoniach.
Nienawidziłam Harry’ego pierdolonego Styles. Za wszystko.
Ostatnią rzeczą, jaką chciałbym zrobić, to pamiętanie go.
Łatwo zapomnę.
Żegnaj.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------
ten rozdział bardzo mi się podobał nie wiem jak wam... ale prosimy o komentarze bo jest ich tutaj mało.. nawet bardzo :*

5 komentarzy:

  1. wow świetne to jest x powoli się rozkręca :) czekam na następny c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, jak wy tak swietnie tlumaczycie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super
    Dzięki że chcę wam się tłumaczyć

    OdpowiedzUsuń
  4. czy cos się stało bo mi 4 rozdział nie chce wejśc ?

    OdpowiedzUsuń