sobota, 19 marca 2016

Rozdział 44

Blue's POV:

Byłam tak blisko zaśnięcia kiedy strażnik ostro uderzył bronią w kraty.
Moja głowa od razu się podniosła i sapnęłam otwierając oczy.
-Wstawaj, dostałaś kaucję- przekręcił swoją głowę.
-Co?- zapytałam w szoku a on uśmiechnął się z zadowoleniem
-Yeah, wychodzisz za kaucją. To twój szczęśliwy dzień-
-O Mój Boże- wyszeptałam kiedy zostałam wyprowadzona.
Dzięki Bogu, nigdy więcej workowatych ubrań i brudnych cel. Byłam tu tylko przez sześć godzin i znienawidziłam to kompletnie. Mam na myśli... to więzienie.
Zabrałam swoje ciuchy i swoje rzeczy, policjanci obserwowali mnie ciągle.
-Erm... Mogę zapytać kto wpłacił tą kaucję? - powiedziałam, kobieta za biurkiem uśmiechnęła się do mnie.
-Ten wspaniały młody człowiek, o imieniu Harry. Styles myślę że tak- pokiwała głową a moje oczy się rozszerzyły.
-Co? O.on zapłacił by mnie wypuścili?-
-Tak, ale nie wyglądał na szczęśliwego...-
Nie mogłam nawet poukładać sobie w mojej głowie tego co się stało... Harry.. Wpłacił za mnie pieprzoną kaucję żeby wypuścili mnie z pudła, po tym co się stało?
Myślałam że zostawi mnie na zawsze, ale.... On wciąż robi to dla mnie. Nie mogłam w ogóle sobie z tym poradzić
.
.
.
Tak szybko jak skończyłam się przygotowywać i z łatwością zostałam wyprowadzona przez strażników tak stwierdziłam że moja więzienna przygoda się skończyła... Nie do końca była to przygoda.
Wybrałam numer Hannah, przyłożyłam telefon do ucha i usiadłam na schodku przed komisariatem.
-Halo?- odpowiedziała -Blue, jak odzyskałaś swój telefon?-
-Hannah... Harry wpłacił za mnie kaucję- powiedziałam nawet sama w to nie wierząc.
-Co?!- pisnęła a ja kiwnęłam mocno głową. Zdałam sobie sprawę że ona nie mogła tego zobaczyć.
-Yeah- odetchnęłam
-Cóż chcesz żebym cię odebrała? Ponieważ ja..-
-Nie, w porządku... Mam zamiar zobaczyć Tylera ponownie - zagryzłam wargę, moje serce czuło się tak, jakby po prostu nagle miało się rozpaść.
Myśl że zostało mu kilka dni, zabijała mnie wewnętrznie.. Nigdy nie chciałam aby coś takiego się stało.
-Tak mi przykro, Blue- Hannah wyszeptała przed tym jak się rozłączyłam.
Westchnęłam, wsunęłam mój telefon do kieszeni i przeszłam przez ulicę.
Szpital był kilka bloków dalej więc zgaduję że mogę się przejść.
Schowałam dłonie w kieszeniach, zdałam sobie sprawę że to było naprawdę chłodne popołudnie, chmury na niebie wyglądały ciemniej niż zazwyczaj.
Zaczynało padać więc zgaduję że powinnam się pośpieszyć.
.
.
.
****

Kiedy weszłam do środka, natychmiast weszłam do windy.
Nacisnęłam guzik na szóste piętro i cierpliwie czekałam.
Stukałam nogą a drzwi windy powoli się otworzyły i wtedy mogłam wyjść.
Rozejrzałam się i spojrzałam w dół krótko kiedy skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.
Otoczenie było typowe jak na zajęty szpital z pielęgniarkami i doktorami pogrążonymi w rozmowach.
Pomachałam im lekko i poszłam znaleźć sale Tylera, weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
Tyler nadal spał odkąd ostatnio go widziałam, uśmiechnęłam się.
-Hej- powiedziałam cicho siadając na krześle obok jego szpitalnego łóżka.
Tak czy inaczej zauważyłam że coś się zmieniło.
Nie miał maski tlenowej na twarzy.
I monitor....
Linia już dłużej się nie ruszała.
Sapnęłam, zamykając oczy kiedy przyłożyłam dłoń do ust.
-Nie... Nie - płakałam zagryzając moją dolną wargę.
Dławiąc się szlochaniem, czułam się coraz słabsza.
On już nie oddychał kiedy to sprawdziłam.
.
.
.
Potykając się wybiegłam z sali. płacząc podeszłam do doktora prosząc o pomoc.
Kurwa ale było już za późno.. Dlaczego oni nawet nie zadali sobie trudu by do kurwy sprawdzić czy z nim w porządku?!
Upadłam na swoje kolana, wszystko działo się w zwolnionym tempie kiedy lekarze ruszyli się  z kilkoma pielęgniarkami.
Płakałam a pielęgniarka starała się nie uspokoić.
Nie mogłam już czuć jak się oddycha.
-Proszę... Zróbcie wszystko co w waszej mocy- ledwo wypowiedziałam słowa ponieważ płakałam zbyt mocno.. To tak bardzo bolało. Nie byłam tak załamana odkąd moi rodzice odeszli...
To było bardzo trudne by po prostu... stracić kogoś bardzo ważnego w swoim życiu.
Kobieta pokiwała głową patrząc na mnie współczująco.
Ona również weszła do środka pokoju zamykając za sobą drzwi.
Przyciągnęłam kolana do piersi, wiedziałam że to w końcu się stanie, ale po prostu...
Chciałam abyśmy się pożegnali.
.
.
.
.
Trwało to dłuższy czas, zanim nie wyszła pielęgniarka.
Lekko zerknęłam na to co dzieje się w środku... I nie podobało mi się to.
Zamknęłam moje oczy zraniona. Nie chciałam jednak widzieć co się teraz tam dzieje.
Wyobrażałam sobie że on wciąż żyje, wciąż jest szczęśliwy i uda im się go uratować.
Wyobrażałam sobie siebie tak bardzo szczęśliwą że dostałam szansę żeby powiedzieć mu wszystko co chciałam... Ale kiedy zobaczyłam go ostatni raz nie wiedziałam że odejdzie zaraz po tym.
Zamiast tego zobaczyłam jak przykrywają go białym prześcieradłem, rozczarowanie gościło na twarzach lekarzy.
Nawet nie czułam że płacze, to była czysta pustka w całym moim ciele.
W moich uszach zabrzmiało głośne dzwonienie i poczułam wilgotność spływającą w dół mojej twarzy.
Moje ręce trzęsły się niekontrolowanie kiedy pielęgniarka złapała je żeby mnie jakoś wesprzeć.
-Tak mi przykro, kochanie... O..on odszedł, a my.. Nie mogliśmy nic z tym zrobić - powiedziała łagodnie, wolałabym żeby Tyler mówił do mnie zamiast niej.
-Ja.. j..ja nie pożegnałam się z nim - skrzywiłam się patrząc w dół ponieważ moje oczy były przekrwione i spuchnięte od tych wszystkich łez.
-On jest teraz spokojny, skarbie. Pamiętajmy że nie będzie musiał toczyć więcej walki którą na końcu i tak by przegrał- powiedziała pocieszająco a ja pociągnęłam nosem.
-O..on...  Nigdy mu nie powiedziałam.. - mój włos był strasznie niestabilny, czułam barierę przed wypowiadaniem tych rzeczy -Ja.. ja nigdy mu nie powiedziałam ile on dla mnie znaczy- płakałam przytulając pielęgniarkę która oddała uścisk.
Kiedy ją tuliłam mogłam zobaczyć jak lekarze rozmawiali.
I usłyszałam tylko kilka słów które mruczeli.
Tyler Walters, 12:48 pm, 6 luty, 2014
To była jego data śmierci..
-Ja.. ja go potrzebuje - wyszeptałam a moja głowa była lekko oświecona.
Westchnęłam kiedy poczułam że mam przed oczami ciemność.
.
.
.
.
Harry's POV:

Zarząd zadzwonił do mnie kolejny raz pytając o Blue, o nic innego tylko o nią.
Ostatnią rzeczą której chciałem to rozmawianie o niej.
"Blue nie pracuje z nami więcej, dwa miesiące minęły to koniec kontraktu- powiedziałem gorzko przez telefon.
-Oh tak tak. Ale czy nie jesteście bliżej niż przedtem?...-
-Nie, mamy większy dystans- odpowiedziałem wzruszając ramionami.
Wciąż, ta mała część mnie nie chciała żeby była w takim niebezpiecznym miejscu jakim jest więzienie.
Więc po prostu zapłaciłem. Co nie znaczy że chce zobaczyć ją ponownie właśnie teraz.
-Harry dotarły do ciebie wieści? - Louis powiedział wchodząc do mojego pokoju.
Wskazałem na niego palcem, dając znak żeby poczekał sekundę.
-Cóż muszę kończyć Dave. Dzięki. To naprawdę dobrze, że ludzie myślą że jestem dobrym chłopakiem, dzięki - powiedziałem na siłę.
Yeah, ta cała rzecz z Blue sprawiła że jestem lepiej odbierany przez ludzi... Ale wciąż nikt nie zna prawdziwego mnie oprócz chłopców i Blue.
Więc jaki z tego morał? To jest to co sława robi z człowieka?
Rozłączyłem się i spojrzałem na Louisa zaciekawiony.
-T.Tyler odszedł niedawno, dostaliśmy telefon ze szpitala.. - powiedział smutno a ja usiadłem w szoku.
-Gdzie jest Blue?- zapytałem
-On..ona zemdlała kilka minut po jego śmierci tak sądzę, ale pielęgniarka powiedziała że będzie z nią w porządku, musi po prostu oczyścić swoje myśli. Blue była bardzo zdruzgotana...-
I znów część mnie chciała być teraz przy niej żeby ją przytulić i zapewnić jej oparcie gdy on odszedł.
Ale.. Tyler umarł. Chłopak o którym Blue godzinami opowiadała, i chłopak który sprawiał że była szczęśliwsza niż zwykle.
On odszedł. Wszyscy wiedzieliśmy że ta chwila  w końcu nadejdzie... Ale to stało się zbyt szybko. Jeśli ja przejąłem się tym lekko to oczywiście że to mogło strasznie zranić Blue.
-Wszystko z nią w porządku? - słowa opuściły moje usta i na niego spojrzałem.
-Obiecuje że jest dobrze - Louis uśmiechnął się uspokajająco. - Ja i reszta chłopców razem z Hannah jedziemy by się z nią zobaczyć i sprawdzić co z nią. Możesz dołączyć jeśli chcesz.-
Nie powiedziałem nic po prostu patrzyłem jak Louis wychodzi z mojego pokoju i zamyka za sobą drzwi.
Nie chciałem się z nią zobaczyć... Zwłaszcza nie dzisiaj. Dzisiejszy dzień był dla mnie zbyt ciężki, odkryłem że okłamywała mnie przez ten cały czas.
.
.
.
Blue's POV:

Obudziłam się w szpitalnym łóżku, moje oczy powoli się otworzyły i wzięłam głęboki oddech.
Ale wtedy zdałam sobie sprawę co się dzisiaj wydarzyło.
Chciałam żeby to okazało się tylko złym snem, ale to było powodem dla którego tu leżałam...
Ponieważ zemdlałam przez zbyt duży szok i załamanie..
Tyler odszedł.
Nie tylko tymczasowo, ale na zawsze.
-Dlaczego odszedłeś Tyler..- pociągnęłam nosem, patrząc w dół na swoje ręce.
Moje oczy były lekko suche przez to całe płakanie, ale wtedy... ja nie mogłam sobie pomóc.
-Byłeś zbyt dobrą osobą... Więc dlaczego t..to musiało stać się tobie?- szlochałam słabo, moje ręce przyłożyłam do twarzy.
-Nie mogę przeżyć dnia... bez zobaczenia ciebie. Więc jak myślisz jak mam dalej żyć? - płakałam, moje serce bolało.. bardzo.
-Tak bardzo przepraszam... Że się nie pożegnałam. J..ja mam nadzieję ze słuchasz mnie- westchnęłam cicho przecierając oczy.
Pukanie rozległo się przez drzwi kiedy na nie spojrzałam.
Pielęgniarka weszła do środka z teczką i z folderem papierów w swojej ręce.
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?-
Nie odpowiedziałam, po prostu patrzyłam w dół kiedy łzy zasłoniły mi widok.
-Ten chłopiec, Tyler. Napisał coś dla ciebie przed tym jak odszedł. Powiedział mi bym ci to dała jeśli on nie będzie mógł sam- uśmiechnęła się słabo, jej zimna i blada ręką znalazła się na mojej kiedy ona lekko ją potarła.
Pokiwałam wolno głową, moje usta drżały -Dziękuje -wyszeptałam.
-Yeah, nie ma problemu, Blue. On nigdy nie chciał cie zostawić, wiesz? On naprawdę cię kochał skarbie - powiedziała do mnie kiwając lekko głową kiedy próbowałam przybrać mój najlepszy uśmiech ale wtedy wróciłam do płaczu.
Ostrożnie wzięłam to od niej, moje palce przejechały po papierze delikatnie.
Pielęgniarka kiwnęła jeszcze raz a po tym wyszła z pokoju.
Pociągnęłam nosem i rozejrzałam się przed tym jak powoli otworzyłam to.


Moja najdroższa Blue,
Jeśli dotarliśmy do punktu kiedy nie ma mnie przy tobie, chce byś wiedziała że zawsze będę przy tobie. Wiem że nie możesz mnie zobaczyć i możesz czuć że mnie nie ma....Ale po prostu do mnie mów. Zawołaj mnie po imieniu. Odpowiem jakoś, ponieważ nie ważne co się stanie... ja zawsze znajdę drogę by wywołać twój uśmiech, sprawić że będziesz szczęśliwa. Blue, od pierwszego momentu gdy wsiadłaś do mojej taksówki, wiedziałem że coś zaiskrzyło. Czułem się niesamowicie szczęśliwy przy tobie, i sprawiałaś że byłem najszczęśliwszym od kiedykolwiek. Jeśli się nie pożegnałem... Chcę powiedzieć ci właśnie teraz gdy to czytasz. Chcę byś wiedziała że kochałem cię bardzo mocno. Zakochałem się w tobie i nie boję się powiedzieć tego. Nie jesteś jak ci wszyscy ludzie i to właśnie sprawiało że byłem kompletny, Blue.  Nigdy nie chce żebyś się zmieniła.. I nie chce byś nosiła mnie w sercu przez bardzo długi czas. Chcę żebyś pozwoliła mi być wolnym i była z kimś innym kto sprawi że będziesz szczęśliwa. Teraz gdy mnie nie ma, nie będę tam by wywołać uśmiech na twojej twarzy.. Ale wiem że ktoś może. Chcę byś pamiętała o naszej obietnicy dobrze? Ty będziesz z nim a on będzie z tobą. Chcę widzieć twój uśmiech zawsze. I jeśli będziesz kiedykolwiek potrzebowała czegoś co cie pobudzi, po prostu zawołaj mnie po imieniu. Będę nad tobą czuwał, obserwował jak starzejesz się z kimś specjalnym. To sprawi że będę szczęśliwy jeśli zobaczę cie żyjącą wspaniałym życiem. A kiedy przeżyjesz swoje ostatnie dni, zobaczę cię znowu, tutaj.  Może w końcu cię przytulę i poczuję twój truskawkowy szampon do włosów. Będę tęsknił za tym przez wieki tutaj. Na zawsze. Życzę ci wszystkiego co najlepsze, Blue. Kocham cię.

Kocham, Tyler :) 
.
.
Zamknęłam moje oczy uśmiechając się  kiedy przytuliłam list do swojej klatki.
Łzy opuściły moje oczy ponownie ale tym razem nie były to łzy smutku czy załamania.
To były łzy dzięki którym wiedziałam że Tyler wciąż tu jest. Ze mną, duchowo.
Zatrzymam go tutaj, na zawsze, mimo że nie będę mogła go zobaczyć.
Po prostu mówiąc, miłość jest jak wiatr... Nie możesz zobaczyć ale możesz go poczuć.
I myślę że to wszystko czego kiedykolwiek potrzebowałam.
Tyler był jedną z najlepszych rzeczy które mi się przydarzyły... I zawsze pozostanie w moich wspomnieniach i w moim sercu.
.
.
.
****
.
.
Kolejne pukanie rozległo się w pomieszczeniu.
-Wejść- powiedziałam od razu a mój głos był lekko łamliwy.
Hannah weszła do środka razem z chłopakami.
Uśmiechnęłam się, moje oczy nadal były naszklone od łez.
Ale nie było tam żadnego znaku Harry'ego.
Moja twarz lekko się skrzywiła w lekkim rozczarowaniu, ale wciąż... On miał racje z tym że był na mnie zły i miał powód by nie rozmawiać ze mną już w ogóle.
-Tak mi przykro Blue- Hannah westchnęła przytulając mnie a ja oddałam uścisk kładąc głowę na jej ramieniu.
-Jest okej-
Chłopcy dali mi mocny grupowy uścisk na co się zaśmiałam.
-Jesteś bardzo silna. Blue- Liam powiedział pocierając moje ramię.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Przepraszamy ale Harry nie dał rady tu być.. On naprawdę nie ma pojęcia że mógłby to zrobić - Louis westchnął a ja kiwnęłam głową.
-W porządku... wiem że to moja wina i wiem że on ie będzie się teraz do mnie odzywał-
Pokiwali głowami.
-I hej, to nie jest twoja wina okej? Wiemy jak to było, to był błąd- Niall się uśmiechnął.
Wszyscy usiedli wokoło mojego szpitalnego łóżka i ja również usiadłam uśmiechając się.
.
.
-Dziękuje za przyjście, to dużo dla mnie znaczy-
-Nie ma problemu! Bardzo się o ciebie martwiliśmy- Hannah powiedziała
-I my... jest nam bardzo przykro za Tylera. Wiedzieliśmy ile dla ciebie znaczył, Blue.-
Przytaknęłam, zagryzając wargę -Mi również jest przykro...-
.
.
Kolejne pukanie rozległo się w drzwi. To znów była pielęgniarka.
-Proszę wejść- powiedziałam znów wzdychając.
Chłopcy i Hannah spojrzeli na drzwi kiedy się otworzyły.
Tak dla jasności to nie była pielęgniarka...
To był Harry.
-Blue- powiedział z westchnieniem kiedy spojrzał na mnie smutno.


--------------------------------------

Ten rozdział bardzo mi się podoba, jest strasznie smutny ale jednocześnie piękny i wzruszający. 
Przykro mi z powodu Tylera ale myślę że będzie czuwał nad Blue.
Dajcie znać co sądzicie.

Ostatnio było mało komentarzy więc jeśli naprawdę szanujecie moją prace i podoba wam się to FF (przez co uważacie że powinnam je dalej tłumaczyć) to zostawcie komentarz

Myślę nad zrobieniem nowej listy informowanych na twitterze więc jeśli chcesz tam się znaleźć napisz w komentarzu swoją nazwę xo.

Do kolejnej soboty :*

Berry xx.

10 komentarzy:

  1. super , że Blue wyszła z więzienia nie spodziewałam się , że to dzięki Harremu . Szkoda tayera i ten jego list jak czytałam to się popłakałam takie smutne

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsze tłumaczenie jakie smutne to . Nie sądziłam , że Harry jej pomoże , ciesze się z tego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super jest xd i na najciekawszym się skończyło , teraz nie wiadomo co zrobi Harry

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) będzie ciekawie czekam bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam twojego bloga , ale smutny ten rozdział :( podoba mi się to , że tłumaczysz xddd

    OdpowiedzUsuń
  6. teraz będzie najciekawsze , matko jak się wkręciłam w tego bloga jesteś genialna :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. trochę nudno czytać to tylko co tydzień , ale i tak najlepsze tłumaczenie jakie czytałam a uwierz mi czytałam dużo

    OdpowiedzUsuń
  8. ile masz lat ? jak długo zajmuje ci tłumaczenie jednego rozdziału i czy będziesz tłumaczyć drugą część tego ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam rocznikowo 16. Jesli mam duzo czasu to potrzebuje okolo 2 godzinek ale najczesciej jest to rozciagniete w czasie przez nauke i zwyczajny brak czasu. A co do drugiej czesci to jeszcze zobacze jak to bedzie ale na pewno chcialabym to kontynuowac xx.

      Usuń