poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 5

Budzę się przykrywając poduszką głowę. Oddychałam ciężko a moje oczy były szeroko otwarte.
-Ew, Ew, Ew, oboje złaźcie z mojego łóżka!- Hannah jęknęła mówiąc do nas
-Cholera Hannah, my tylko śpimy na twoim łóżku.
-Robiliście coś na nim?- Skrzyżowała ramiona na piersiach.
-Nie!- Dylan i ja krzyknęłyśmy jednocześnie. Wątpię, byśmy "robili coś" na jej łóżku w najbliższym czasie.
-Do zobaczenia wkrótce, tak?- Dylan uśmiechnął się, cmokając mnie w policzek, a ja szybko go przytuliłam.
-Mhm- Przytaknęłam
-Kocham cię- Wymamrotał przez moje włosy, po czym pocałował mnie w głowę.
-Też cię kocham- Uśmiechnęłam się, oplatając  go wokół talii moja twarz opierała się o jego pierś.
-Fuj, wy dwoje poważnie przestańcie się migdalić.
-My się nie migdalimy, po za tym tylko trzymaliśmy się wczoraj.
-Mhm oczywiście, senorita- Podniosła brwi.  Przewróciłam oczami. Co? Byłam w połowie Meksykanką.
-W porządku, na razie Dyl- Pomachałam mu, a następnie zamknęłam drzwi, właśnie wyjechał.
-Co to było?- zmarszczyłam brwi.
-Idziemy dzisiaj na koncert do Staples Center!- krzyknęła klaszcząc.
Uciszyłam ją
-Więc przepraszam, jestem spłukana.
-Nie! Słuchaj, wygrałam te bilety za darmo w kawiarni! A ja naprawdę chcę iść tam z tobą, bo inne dziewczyny to zwykłe suki.
Patrzę na bilet w jej ręce, marszcząc brwi na wytłuszczoną nazwę na kartce papieru.
-One Direction. Chcesz, żebym poszła na pieprzony koncert One Direction- mówiłam z niedowierzaniem.
-Tak! proszę. Po prostu chodź, jesteśmy w szóstym rzędzie! To są naprawdę dobre miejsca! Daj spokój, nie mów mi, że masz coś przeciwko One Direction- Hannah wypaliła marszcząc brwi.
Mam coś przeciwko jednemu z nich.
-Kurwa, Hannah- jęknęłam
-Yay. Idziesz. Nawet jeśli będę musiała przeciągnąć cię przez całą drogę. To, to zrobię!
Tak, lepiej nie zadzierać z Hannah. Ta dziewczyna zrobi wszystko, żeby dostać to, co chce, jestem śmiertelnie poważna.
-Dobra, w porządku. Tylko jeśli weźmiesz mnie na zakupy , płacisz.
-Jasne!- Uśmiechnęła się, krzycząc w podnieceniu- Dziś wieczorem będziemy się świetnie bawić.  O mój Boże, Muszę jeszcze dowiedzieć się, w co się ubrać i jak zrobić mój makijaż, włosy i ...
-Dobra, dobra. Jest jedna na milion szans że oni cię zauważą, więc prawdopodobnie nie powinnaś nawet tracić czasu.
-Ech, możemy i tak spróbować-  Zachichotała, wzruszając ramionami.

….. Tej nocy…..

{Blue’s POV}

Wszystko, co miałam na sobie było na krótki rękaw, niektóre poty, a moje włosy pozostały naturalnie pofalowane. To znaczy, nawet mój makijaż nie był zbytnio wyszukany, wszystko co miałam na to tusz do rzęs, trochę eyelineru i trochę rzeczy, które mogą zrobić moje usta nieco różowsze.
Włożyłam moje ręce do kieszeni, i szłam za Hannah jak zagubiony pies, która dosłownie trzęsła się z ekscytacji.
-O mój Boże! Jesteśmy tu- Krzyknęła próbując przekrzyczeć inne dziewczyny.  Jęknęłam, zamykając oczy. Stałyśmy w kolejce, czekając aż drzwi się otworzą. Gdy to się stanie po prostu wiedziałam, że wybuchnie chaos.
-To takie ekscytujące! Mam zamiar w końcu zobaczyć mojego mężulka Zayn’a!
-Czy on nie jest już zajęty? Z tego co słyszałam?
-Tak, ale co tam.- Wystawiła swój język, uśmiechając się do mnie.
Usłyszałam więcej krzyków, gdy wszyscy patrzyli na coś za mną z rozszerzonymi oczami.
-O mój Boże! To Niall!
-Cześć Niall!
-Niall!
Krzyczeli wszędzie, bezpieczeństwo każdego zostało zatrzymane kiedy zaczęli go bombardować.           Odetchnęłam mocniej kiedy ktoś mocno mnie kopnął popychając przy tym, moje oczy się poszerzyły gdy natknęłam się na kogoś.
-Woah, drogie panie! Nic ci nie jest, kochanie?- Myślę, że mówił do mnie. Rozejrzałem się wokół, aby upewnić się, że tak jest naprawdę, i tak było.
-Err, tak dobrze.- skinęłam głową. Uśmiechnął się wcześniej, odchodząc po chwili.
-Cholera, Blue! Niall Horan rozmawiał z tobą!- Hannah odwróciła się, wymachując wszędzie ramionami .
-On tylko zapytał mnie, czy wszystko w porządku, bo właśnie prawie zostałam zabita!- podkreśliłam, wskazując na wszystkie irytujące dziewczyny.
-Zamknij się!- Jedna niegrzeczna dziewczyna krzyknęła w moją stronę.
Prychnęłam.
-Pilnuj swojej dupy!
Nagle wszyscy stanęli bardzo blisko siebie, nie mogłam znaleźć  Hannah w tym tłumie. Zostałam popchnięta przez tych wszystkich ludzi  w przypadkowym kierunku, więc próbowałam znaleźć stamtąd jakieś wyjście.
Cholera
-Hannah?- krzyknęłam.  Wow super, a teraz nie mogę jej znaleźć. Poruszałam się na boki, ale w końcu znalazłam się tam, gdzie nie było żadnych szalonych dziewczyn. Odetchnęłam z ulgą.
Mogłam zginąć, yeh wiesz?
Zobaczyłam drzwi i korytarz.                                                                                                                                    
Może to był skrót.
Zastanawiałam się co zrobić  przez kilka minut, wejść, czy nie, przygryzłam wargę.                            
Mój umysł chyba wie najlepiej.
Drzwi były otwarte, przeszłam przez nie i szłam na wpół truchtem wzdłuż korytarzy.

{Harry’s POV}

-Show za dziesięć  minut, chłopcy!- Ktoś krzyknął do naszej garderoby.  Wszyscy skinęli głową.
-Idę napić się czegoś z automatu- narzekałem, przeczesując moje loki.
-Możesz mi też coś przynieść ?- Niall zapytał mnie, zanim wyszedłem za drzwi.
-Eee, Tak.- Skłamałem. Nie chciało mi się nic mu przynosić . Jeśli chciał coś, to mógł oczywiście pójść po to sam. Wyszedłem przez drzwi, i szybko ruszyłem  długim korytarzem, maszyna nadal jest na lewym skrzydle w tym samym miejscu.
Powiedzmy po prostu, że Staples Center był gigantyczny.
Nucąc, wyjąłem portfel, spojrzałem na niego podczas spaceru.                                                            
Tak, wielki problem.
-Ja pierdole!- krzyknąłem, kiedy wpadłem na kogoś naprawdę mocno.
-Cholera, uważaj jak chodzisz!- Dziewczyna skrzywiła się, podnosząc na mnie głos.
-Blue?- Moje oczy się rozszerzyły, a uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.

{Blue’s POV}

Gdy starałam się znaleźć wyjście, to jakiś kompletny kutas po prostu we mnie wbiegł i nawet nie raczył powiedzieć przepraszam.
Wszystkim co powiedział było, "Ja pierdolę!"
Wow, to po prostu to, co było mi potrzebne.
Po powiedzeniu do osoby, aby choć trochę uważał , spojrzałam w górę. Oboje zablokowaliśmy to napięte spojrzenie, a moje serce spadło na mój brzuch.
Zamarłam, a moje oczy się rozszerzyły.
-Blue?
Cholera, cholera, cholera, on na pewno mnie jeszcze pamięta.
Wow, zrobił sobie tatuaże? Huh.
Próbowałam zbyć go, ale mój głos był niedbały, jak zawsze.
-Harry- podniosłam brew, patrząc na niego.
Roześmiał się, klaszcząc w ręce, dodam  że dość niegrzecznie.
Wysłałam mu złe spojrzenie, prychając.
Urosłam dość mocno, i myślałam, że już jestem nawet za wysoka, ale ... On był jeszcze wyższy i czułam się przy nim jak małe dziecko.
Odsunęłam się lekko, i przygryzłam wargę.
Czy to źle, że mnie przeraził?
-Hej, jak tam? Wreszcie znalazłaś nowego "kolegę"?- uśmiechnął się, opierając się o ścianie.
Zaśmiałam się sucho, przewracając oczami.
-Dla twojej informacji, mam chłopaka. A ty? Nadal grasz w pojedynkę?- Jego ciało stało się napięte,  uśmiechnęłam się tym razem.- Dokładnie.
-No to dlaczego tu jesteś?- Mówił przez zaciśnięte zęby.
-Zostałam zmuszona z woli mojej przyjaciółki.
-Aww kochanie. Czy chciałaś się ze mną zobaczyć?- Wyszeptał, zbliżając się, jak jego palce dotknęły mojego policzka.
Odepchnęłam go, mrużąc oczy.
-To ostatnia rzecz, jaką chciałabym zrobić- splunęłam, moje oczy naprawdę zaczynały robić się niebezpieczne.
Chciałam go pocałować tak źle... po prostu brakowało mi dotyku między nami. Ale dzięki Bogu byłam wkurzona na niego już teraz, a wszystko, co chciałam zrobić, to uderzyć go w twarz.
-Hej czy twoje piersi stały się większe?- uśmiechnął się, wskazując. Westchnęłam, odsuwając się od niego.
-Ach nie zmieniłaś się zbytnio, prawda?- sprawdzał mnie.
-Zmieniłam, ale wciąż cię nienawidzę. Jak to nie zaskakujące- Skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej i objęłam moje piersi.
On tak poważnie … kurwa
-Będę miał cię na oku Blue-  Harry uśmiechnął się chytrze, naturalnie wyciągając swoje picie z automatu i odszedł z łatwością.
Jak on mógł to jeszcze zrobić? Po prostu mówił do mnie tak łatwo?
Będąc mną, pewnie zaczęła bym się jąkać.
Przeczesałam palcami moje włosy, byłam zdenerwowana

***

Przez cały koncert, patrzył  na mnie i uśmieszkiem, jak czarownica, czułam się przez to jakbym miała być chora.
-Blue, wyglądasz blado. Co się do cholery stało?- Zapytała Hannah.
-Ja… nic- rzuciłam, krzyżując ramiona.
Wydawało się, że wszyscy dobrze się bawią, z wyjątkiem mnie.
-It’s  gotta be Bluee, only Blueee / To musi być Blueee, tylko Blueee- * Harry zaśpiewał, podnosząc  brwi na mnie, a moje oczy się rozszerzyły.
Chciałam go zabić. Albo lepiej udusić , taak.
-Czy Harry właśnie ...?- Głos Hannah był w bardzo wysokim tonie, mówiąc mi tym samym że zupełnie wariuje, jej oczy były rozszerzone.
-Tak, um, długa historia. I naprawdę nie chcę o tym wspominać.-
Kiwnęła głową, machając nią w dół.
-Masz mi wszystko poważnie wyjaśnić. Co to do cholery było?
Postanowiłam nie odpowiadać  i tylko westchnęłam w odpowiedzi.

***

Gdy przedstawienie się skończyło, Hannah i ja dyskutowałyśmy na temat Dylan’a i innych chłopców z bractwa.
-Mark jest taki gorący- powiedziała i zaczęła sprawdzać jej telefon.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, ktoś  pociągnął mnie w przeciwnym kierunku , kładąc swoją dłoń na moich ustach. Krzyczałam, zaczęłam kopać nie zwracając uwagi na to kto to był.
Jęknął z bólu, i odwrócił mnie wokół. Przewróciłam oczami szyderczo.
-Wyglądasz gorąco- uśmiechnął się, spoglądając na mnie.
-Nie, Nie mów tak- popchnęłam go mocniej.
-Mmm, ale ja kurwa tęskniłem za tobą.- Po tym pocałował mnie, dyszałam szybko się od niego oderwałam  i nie zastanawiając się uderzyłam go.
-Kutas!- zmarszczyłam nos, patrząc na niego. Słyszałam, jak chichocze, gdy patrzył w ziemię.
-Więc to, jest to co twój chłopak robi dla ciebie?
-Dla Twojej informacji, on jest miłym facetem. Milszym  facetem  niż ty kiedykolwiek będziesz. Więc gdybym była tobą, ja bym po prostu ... zostaw mnie w spokoju, dobrze?
-Nie sądzę, że jest taka opcja- Harry uśmiechnął się, zbliżając się do mnie po raz kolejny- Wiesz, że możesz zadzwonić do mnie, gdy będziesz mnie potrzebować.
Oddychałam ciężko, gniew we mnie wrzał. Odwróciłam się, a on wciąż tam stał.
Co do cholery się właśnie stało?

-------------------------------------------------------------------------------

*zmienił tekst piosenki z Gotta be you.

Heej! Bardzo przepraszam że tak długo zwlekałam z dodaniem rozdziału.
Mam nadzieję że podobał wam się tak samo bardzo jak mnie.

Swoje odczucia zostawcie w komentarzach :*

8 komentarzy:

  1. Boże zajebisty tłumaczenie
    Czekam ba next <3
    Juska

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeeeeeej, nareszcie się spotkali.. mam nadzieje,że tylko na tym się nie skończy ^^ hahaha czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D fajnie że sie spotkali :)

    OdpowiedzUsuń
  4. super , mi sie bardzo podoba .

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne bardzo mi sie podobalo fajnie ze sie spotkali :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie chce być niemiła, czy coś, ale skoro już tlumaczysz, to chociaż postaraj się to robić dobrze. Zwrot 'so badly ' znaczy 'tak bardzo' a nie 'tak zle'
    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy w jakiej sytuacji. Po za tym ten rozdział był jednym z pierwszych. A jeżeli ci sie nie podoba nasze tłumaczenie to (nie chcąc być niemiła) nie musisz go czytać. Stramy sie kontrolować błędy ale nie zawsze wszystko zauważymy.

      Usuń